Streetworker: dostarczyć jak najwięcej ciepłych dań
Ostrołęccy streetworkerzy - Andrzej Zapert oraz Mariusz Łuba przemierzają ostrołęckie ulice integrując się z osobami pozostającymi w kryzysie bezdomności, borykającymi się z problemem alkoholowym. Cel? Pomoc w wyrwaniu się z obecnego stanu.
Poniżej relacja Mariusza Łuby z 22 lutego 2021 r.
Zapach ciepłych posiłków wypełnia pojazd, którym wyruszamy na kolejną misję. Plan na dziś: dostarczyć jak najwięcej ciepłych dań.
Minuta po minucie, kwadrans po kwadransie, godzina po godzinie. W 15-stopniowym mrozie przemierzamy Ostrołękę, by spotkać się z osobami pozostającymi w kryzysie bezdomności i podzielić się z nimi tym, co mamy. Na początku odwiedzamy stałe punkty, gdzie zaskakujemy naszych podopiecznych. Mówimy, że dziś nie tylko napiją się ciepłej herbaty, ale i zjedzą ciepły posiłek. Reakcja jest jedna. Radość. Dlaczego? Niejedna osoba z nich widziała ciepły posiłek co najmniej kilka, a może kilkanaście dni temu. W trakcie rozmowy ustalamy, jak wygląda ich sytuacja i czego potrzebują. Część próśb udaje się zrealizować od ręki, gdyż w aucie, oprócz jedzenia, mamy ubrania, koce, kołdry, buty. Pozostałe rzeczy postaramy się zorganizować i przekazać w trakcie kolejnego spotkania. Andrzej zaprasza do odwiedzenia noclegowni oraz spotkania w punkcie PoRaDa.
Następnie dzielnica po dzielnicy, ulica po ulicy przeszukujemy Ostrołękę. Mija wile czasu nim napotykamy kolejną osobę. Bez straty czasu podejmujemy kontakt i przekazujemy jedzenie. W trakcie rozmowy uzyskujemy wiele cennych wskazówek. Oddalając się, przez szybę auta widzimy obraz, który na długo pozostanie w naszej pamięci. Człowiek, któremu przed chwilą przekazaliśmy ciepły posiłek oddaje go starszemu mężczyźnie, który wyjada resztki z koszy przystankowych. Szybko postanawiamy zawrócić, by przekazać kolejny posiłek obu panom. Starszy mężczyzna ma problem ze słuchem i mową, dlatego więcej o jego losach opowiada nam mężczyzna, który podzielił się być może jedynym posiłkiem, który otrzymał tego dnia.
W drodze powrotnej do domów, ustalam z Andrzejem, że odwiedzę jeszcze jedno z częściej uczęszczanych miejsc w Ostrołęce. Tam zastaję trzech młodych mężczyzn, którym przekazuję ciepłe posiłki. Jeden z nich prosi o zimowe buty. Po powrocie do domu piszę prośbę na naszej grupie. Długo nie trzeba było czekać. Buty już są. Cdn.