Nieudana prywatyzacja PKS
Dzierżawca i jedyny gospodarz ostrołęckiego „dworca PKS” - firma Mobilis oficjalnie zapowiedziała likwidację swojej działalności na terenie miasta i regionu. Wiadomość ta wzbudziła wiele niepokoju i komentarzy. Wielu mieszkańców powiatu martwi się , jak dojedzie w przyszłości do różnych firm i instytucji w mieście.
W 2009 roku ówczesne Ministerstwo Skarbu poinformowało o zamiarze sprzedaży PKS-u. Prezydent Janusz Kotowski przygotował wówczas ciekawą propozycję samorządowego porozumienia, które mogłoby przejąć PKS i zapewnić sieć przejazdów w regionie. Rada Miasta Ostrołęki podjęła stosowną uchwałę (nr 389/LII/2009), a prezydent doprowadził do porozumienia międzypowiatowego, które podpisali oprócz prezydenta także starostowie powiatów ostrołęckiego, wyszkowskiego i ostrowskiego. Inicjatywę samorządów popierały związki zawodowe.
28 grudnia 2009 roku do Ministerstwa Skarbu Państwa trafiło pismo władz Ostrołęki, które zaproponowały komunalizację spółki Przedsiębiorstwo Komunikacji Samochodowej w Ostrołęce S.A. Niestety ministrowie rządu PO kategorycznie i bez uzasadnienia odrzucili pomysły samorządowców.
W piśmie z dnia 7 stycznia 2010 roku od podsekretarza stanu Mikołaja Budzanowskiego czytamy: "Pragnę poinformować, że zaawansowany jest proces prywatyzacji ww. spółki. W ocenie Ministerstwa Skarbu Państwa proces ten rokuje nadzieje na znalezienie inwestora, który zapewni spółce dokapitalizowanie oraz trwały rozwój, co przyniosłoby korzyści zarówno spółce jak i regionowi".
Nowy właściciel przejął nie tylko tabor, ale też wydzierżawił bazę przy ul. Zawadzkiego oraz dworzec przy Bogusławskiego. Wyczekiwanych przez wielu inwestycji nie było. Zwłaszcza wygląd dworca szpeci Ostrołękę. Niestety samorząd miasta nie mógł w żadnym wypadku poprawić wizerunku tego ważnego fragmentu Ostrołęki. Mógł to zrobić dzierżawca, ale nie zrobił....
Dziś, gdy porównamy piękny rozwój firmy MZK, nowe autobusy (w tym elektryczne), wygląd jej bazy przy Kołobrzeskiej z dworcem PKS i ewentualnością likwidacji działalności przewozowej w naszym regionie chciałoby się powiedzieć – szkoda, że ministrowie byli tak krótkowzroczni. A może tylko o to im chodziło?